Jarinda
Jarinda – właściwie Janda Grodza, Śródmianin z pochodzenia, zamieszkały w kraju Dreaptów, nieuchwytny złodziej, obecnie jeden z największych czarodziejów Królestwa Środka, członek, a przez chwilę dowódca VII Oddziału Legendarnych, założyciel Gildii Złodziei w Śródgrodziu, dawny rywal Bernadina Delaney, noszący tytuł „Ten, co skradł prawdę o Ronie. Wydłużał swoje życie z pomocą tajemnej magii, obecnie liczy sobie niecałe 200 lat.
Wczesne lata Jandy pozostają tajemnicą. Po raz pierwszy słyszy się o nim gdy był już 10 letnim chłopcem. Od samego początku praktykował złodziejstwo. Początkowo były to targowiska i dzielnicowe punkty handlowe. Gdy miał już kilkanaście lat ukradł krawcowi czerwony płaszcz, który bardzo mu się podobał. Lubił uciekać przed miejską strażą, a że nigdy nie został złapany (to jest fakt z życia Jarindy, że nigdy nie został przez nikogo pochwycony i postawiony przed sądem). Nosił płaszcz nie kryjąc swojej tożsamości. Niedługo już bowiem był znany w dzielnicach Śródgrodzia ze swych uczynków, a mimo to pozwalał się zauważyć i nie dawał się złapać. Będąc już dorosłym odczuwał ciągły niedosyt w majątku i wrażeniach. Przez pewien czas podróżował, aż trafił do Inceput Dreapta, do miasta „Wygnańców”, które, chociaż straszne, to solidnie zorganizowane, bogate i w pewien sposób urzekające. Janda pragnął nauczyć się pracy rzemieślniczej stając tym samym przed nowymi wyzwaniami w karierze złodzieja. Dreapci bowiem byli dużo bieglejsi w sztuce łotrzykostwa niż Śródmianie. Nie dało się ich zwieźć, byli sprytniejsi i dużo zwinniejsi. Janda miał więc wiele do nadrobienia w tej kwestii.
Będąc w średnim wieku Janda znudzony już mieszkaniem wśród Dreaptów, postanowił wrócić do Środka. Do Śródgrodzia wszedł pod nowym imieniem – Jarinda. Od razu wziął się za utworzenie Gildii Złodziei. Oczywiście w Śródgrodziu, jak w większości większych miast istniały różne bandy rabusiów i złodziei, ale żaden z nich nie był tak zorganizowany i nie stawiał sobie tak wysokich celów, jakie Jarinda stawiał przed swoimi kompanami. W pewnym momencie do gildii Jarindy, skupiającej już około 30 złodziei, dołączył Kiyan „Łazik” z Wielkiej Albaryi, co zwiększylo jeszcze możliwości bojowe i taktyczne grupy. Mijały lata. Gdy ich zła sława rozrosła się na tyle, że dotarła do królewskiego dworu, król Maykar zlecił swojemu kapitanowi i agentowi wytropienie i pojmanie członków gildii, a tym człowiekiem był Bernadin Delaney. Ten po raz pierwszy nakrył grupę w czasie napadu na zbrojownię. Sprawa miała być z góry przesądzona, bo Bernadin był znany ze swych ponadprzeciętnych umiejętności w pacyfikowaniu przeciwników. Tu jednak czekało go zdziwienie. Grupa była na tyle dobrze zorganizowana, że Kiyan wraz z kilkoma wojownikami zdołali zająć Bernadina na chwilę, by Jarinda przeprowadził na tyle zgrabną ucieczkę, że ująl tym królewskiego agenta, tak, że ten odpuścił pościg, ale przyjął wyzwanie. Próby złapania członków gildii powtarzały się co jakiś czas, a ich grono malało z każdym złapanym przez Bernadina złodziejem. Nigdy jednak nie udało mu się ująć samego mistrza gildii. Ale Jarinda, nie pozostając dłużnym królewskiemu wysłannikowi, zachwycił się jego umiejętnością używania magii, jego potęgą i sprytem. Zapragnął tego samego dla siebie, dlatego postanowił uczyć się magii. Zaczął od miejskich nauczycieli, których było niewiele. Kradł zwoje z miejskich bibliotek. Nawet przeniósł się na pewien czas do Razen Deisz, by korzystać z wiedzy Akademii Magicznej. Rozumiał jednak, że nie zdoła zgłębić tej wiedzy w czasie swojego życia. Miał już bowiem wtedy ok 50-60 lat. Zaczął więc szukać sposobu na przedłużenie swoich lat za pomocą magii. W końcu znalazł odmładzające zaklęcie u pustynnych czarowników w Albaryi, kosztem części własnej duszy. Wówczas jego umiejętności zaczęły kwitnąć.
Z czasem jednak Jarinda zorientował się, że nie jest w stanie doścignąć Bernadina, który zdążył już stać się Nelesem, a ten stracił zainteresowanie i przestał go gonić. Jednak podczas ich spotkania w korytarzach pod domostwem Nelesa (Górdom), ten zaproponował Jarindzie współpracę w wykiwaniu pewnej niebezpiecznej wiedźy pochodzącej jeszcze ze starożytnych czasów. Jarinda zgodził się, a tą wiedźmą okazała się być Davorka. Podczas jej starcia z wojownikami króla Septiela i Nelesa udało się ją powstrzymać. Neles poświęcił życie, by ją zabić, a Jarinda zgodnie z planem skradł pergamin Davorki, którym było Proroctwo Dorromerona. Długo zajęło Jarindzie przetłumaczenie słów proroctwa.
Jarinda wziął również udział w powstrzymaniu przebudzonego przeklętego wezyra nomadzkiego Sh’agili Alnemana i jego sługusów (przekupiony przez Okiego, który oddał mu swoje obserwatorium w zamian za pomoc). Później też Jarinda przyczynił się do powstrzymania straszliwego Norigona i jego armii z podziemi, współtworząc VII Oddział Legendarnych i zdobywając na własność czerwony Kryształ Nieskończonej Mocy Magicznej. Od tej chwili Jarinda zrozumiał, że stał się naprawdę potężnym czarodziejem, być może największym w Ronie.
Jarinda też był tym, który zrozumiał udział innego ze starożytnych – Okulusa, w związku z kryształami i klątwą środka, oraz o jego nowym wcieleniu w postaci Okiego. Przez pewien czas Jarinda funkcjonował jako mistrz Gildii Czarodziejów w Śródgrodziu, gdy ułaskawiono go i zapomniano o jego złodziejskiej przeszłości. Jarinda musiał pożegnać się z gildią złodziei, a jej dowództwo potajemnie przekazał rzekomej potomkini Drakonisów – Lisicy Emerii. Ta dwójka do dziś się przyjaźni i prowadzi cichą współpracę.
Po przybyciu niverdzkich zwiadowców do Rony, Jarinda na dwa lata wstąpił w ich szeregi jako szpieg. Pragnął zgłębić tajemnice tego nowego wroga, wywiedzieć się o jego sile i słabościach. Lecz gdy pojawiły się pogłoski o rychłym nadejściu cesarza, Jarinda wrócił do Oddziału Legendarnych, bo zrozumiał, ze z tym wrogiem należy mieć silnych sojuszników.
Na grze terenowej w postać Jarindy wciela się Wojtek.