Jakiej wiedzy szukasz, Podróżniku?
< Wszystkie wpisy
Drukuj

Czwórka, która powróciła

 

Czwórka, która powróciła – takim mianem określani są podróżnicy, spośród starożytnego ludu Rony, którzy, jak sama nazwa wskazuje, wrócili. Dokładnie chodzi o powrót do Środka Rony, gdzie znajdowała się dawniej stolica starożytnych oraz domostwo Dorromerona – proroka, a w ich czasie, najstarszego z ludzi. Do owej czwórki, a właściwie piątki, bo było ich pięcioro, choć historia zapomniała o ostatniej z nich, należeli: Norigon, Eller-Ris, Davorka, Okulus i Vivienne.

Dorromeron jest bohaterem minionej epoki, tym, który przeciwstawił się Egos (nie wiadomo czy sam czy z innymi), znalazł sposób na odzyskanie pierwotnego pokoju ciała i ducha i przywrócił swoją długowieczność. Dla ludzi natomiast z własnych łez stworzył Kryształ Wiecznej Mocy, który miał obdarzyć wszystkich długowiecznością. Ale ci zaczęli się o niego kłócić, a Egos w ukryciu podsycała ich gniew. Dorromeron na ich oczach niszczy kryształ (rozpada na części), a ludzie popadli w rozpacz i rozeszli się, starzejąc się powoli i chorując. Odeszli tam gdzie mogli, błąkając się po Ronie. Dorromeron wściekły przekreślił ludzkość i trwał tak w rezygnacji i odosobnieniu trzymając to co z kryształu zostało. Ten rozpadł się na 5 części z czego jedna przypadła Vivienne (córce Dorromerona). A Egos skusiła ją i czworo innych, by pozbyć się jej dawnego wroga (i tym samym by osiągnęła swój cel, którym jest zniszczenie Świata Środka). Powiedziała każdemu z nich co ich spotka, a czego bali się najbardziej: a mianowicie, że zostaną sami, każde z nich zmierzy się z samotnością. Przyszli więc do Dorromerona po uzdrowienie i odegnanie klątwy. Dorromeron przekazał im Kryształy (cząstki dużego Kryształu), które były znakiem czasu, który pozostał, ale na swój problem odpowiedzi nie dostali – Dorromeron bowiem poddał się i odwrócił od ludzkości. Vivienne (Żyworódka) jest odpowiedzią na to, czego nie wiedzą starożytni, a to co próbuje ukryć Egos. Ona jedna zna słowa proroctwa swojego Ojca. Ona była tam razem z nimi patrząc na śmierć swojego ojca, którego zabił Norigon, jednak przy całym tym zamieszaniu które zaszło, Vivienne zbiegła wraz z kryształem życia. Moc kryształu pozwoliła jej ukryć się, tak, że pozostali jej nie znaleźli. Norigon postanowił przeszukać posiadłości Dorromerona łącznie z podziemiami. Eller- Ris odszedł z Rony do innej ziemi (do innego kontynentu, który nazwał Niverd), a Okulus został by zobaczyć co się ze światem stanie dalej. Każde z nich, sparaliżowane strachem przed słowami nieznanego ducha. Ale najbardziej zgrzeszyła Davorka obiecując Egos współpracę. Przysięgła, że odnajdzie proroctwo przed innymi, tak by nikt nie poznał prawdy.

I tak trwali nowi stróże Rony wędrując po światach niczym dzieci bez nauczyciela i tworząc wszystko wedle swojego uznania.

Legenda wśród ludów Rony jednak nieco różni się od wersji historycznej tamtych wydarzeń:

I tak mijał czas, aż niewielu spośród Pierwszych pozostało żywych. I wtedy zdarzyło się, że czworo z nich, czy to z natchnienia, czy z niezadowolenia z życia, a może po prostu ze strachu przed śmiercią, postanowiło wrócić do Dorromerona, aby usłyszeć to ważne słowo. Niektórzy mówią, że owa czwórka dobrze się znała, a nawet przyjaźniła. Inni mówią, że nie znali się wcale i przybyli do Najstarszego z różnych stron w dokładnie tym samym czasie. W każdym razie ten moment odmienił los nie tylko ich, ale też całej Rony. Dziś mało kto zna imiona owych ludzi, a mówi się o nich po prostu: “Czwórka, która powróciła” lub “Starożytni”. Gdy dotarli wreszcie do Dorromerona, czyli w sam środek Rony, ten był już w bardzo podeszłym wieku. Ucieszył się jednak na widok czworga, zupełnie jakby na nich czekał. Zaraz też wyciągnął z zanadrza już nie jeden, a cztery kryształy i wręczył każdemu mówiąc, że jest w nich zawarta siła wynikająca z woli tego, który zachował długowieczność i pierwotny pokój. Im się należały teraz te kryształy i one przedłużą ich życie, tak, że wrócą całkiem do swej młodości i już więcej starzeć się nie będą. Co więcej, kryształy dawały zdolność czynienia rzeczy nadprzyrodzonych, które dziś nazywamy magią, a same kamienie dzisiejsi czarodzieje zwą Kryształami Nieskończonej Mocy Magicznej. Starożytni wzięli kryształy, a ich młodość natychmiast rozbłysła. Ale gdy tylko spytali o Słowo Stworzyciela, dowiedzieli ku wielkiemu zaskoczeniu, że ów słowo jest jednym tylko wyrazem i jest nim imię samego Stwórcy, a kto je wymówi, ten wypełni Ronę swoją wolą i ukształtuje ją po swojemu. “Powiedz nam to słowo” – mówiła czwórka, Lecz Dorromeron nie powiedział. Słowo już dawno zapisane było na pergaminie i ukryte. “Cóż więc mamy zrobić?” Spytali. “Odnaleźć” – powiedział krótko Najstarszy. Na te słowa dwóch z czwórki rzuciło się na Dorromerona chcąc wydusić z niego prawdę, tak aż jeden z nich wpadł w szał i zabił najstarszego z ludzi. A tym, który to zrobił, był Norigon. To był koniec Dorromerona, więc czwórka się rozeszła. Davorka odeszła, szukając śladów i wskazówek na własną rękę. Pragnęła zdobyć Słowo dla siebie i nie podzielić się z nikim. Nade wszystko pragnęła bogactwa, dlatego do dziś kupcy, handlarze i rzemieślnicy czczą Davorkę jako tę, od której pochodzi całe bogactwo. Norigon zaś wciąż pałając gniewem zaczął szukać i kopać. Był jak dzika bestia. Krzyczał, że odnajdzie ten Pergamin za wszelką cenę i tak pochłonęła go praca, że kopał dniami i nocami. Sprowadził narzędzia i ludzi do pomocy. Odgrażał się że zniszczy całą Ronę, żeby to osiągnąć. Dlatego też zyskał wśród swoich przydomek władcy i boga wojny, a nawet jego kryształ rozbłysnął czerwonym światłem na znak przelanej krwi. Jemu też zawdzięczamy całe korytarze i miasta podziemne ukryte pod Roną. Trzeci, zwany Eler-risem w swej dumie oznajmił, że nie potrzebuje ani Stworzyciela, ani jego słów. Zabrał więc swoich ludzi i odszedł daleko na wschód, gdzie założył własny naród i poprzysiągł, że Rona i tak jego będzie, gdy nikt inny prócz jego narodu nie pozostanie. Zaś czwarty ze starożytnych postanowił w ukryciu spędzić swoje dni, a losy Rony oddać ludziom, pomagając im we wzrastaniu i obserwując ich dzieje, bo wierzył, że taka byłaby wola Najstarszego. Stąd też nie znamy jego imienia, a ci, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o Starożytnych nazywają go Obserwatorem, a rzadziej Wędrowcem z Gór Podniebnych.